Niepozbawiona wad strategia ekonomiczna, która obecnie i tak pozostaje najlepszą grą w naszym gatunku.
Po rozczarowaniu tę częścią SimCity oraz świeżo wydanym Cities XXL, fani ekonomicznych symulatorów budowy miast otrzymują obiecujące Cities: Skylines. Jednak nie jest pozbawione wad, jawi się jak najspokojniejsza i najstarsza współczesna produkcja w bliskim rodzaju.
Za Cities: Skylines stoi Colossal Order, niewielki fiński developer, który tworzy na naszym koncie ciepło przyjętą serię gier Cities in Motion. Tym całkowicie twórcy podają się na większą wodę. W ich najnowszym działaniu nie tylko zarządzamy miejskim transportem, ale również wybudujemy od podstaw całą metropolię.
Widać, że autorzy odrobili pracę swoją i przenalizowali stworzone przez Maxis oraz EA błędy będące u podstaw powszechnej krytyki piątej odsłony SimCity. Cities: Skylines jest grą wyłącznie jednoosobową, niewymagającą stałego powiązania z Internetem, a udostępniony teren pod rozbudowę tkanki miejskiej jest wielki. Bardzo wielki w zestawieniu z ograniczonymi nieruchomościami w SimCity, co oczywiście stanowi ważną zaletę gry.
Twórcy zdecydowali się na udostępnienie edytora plansz, a też na wielką integrację gry z modami. Dzięki temu teraz z dnia premiery dostajemy sporą liczbę rozszerzeń funkcjonalności Cities: Skylines. Etapem są toż po prostu nowe budynki, przeciwnym zupełnie druga paleta barw modyfikująca wygląd produkcji, ale znajdziemy również zmianę podnoszącą poziom trudności (o jej wykorzystać, ponieważ w modelu prezentuje jest absolutnie za dobra) i wprowadzającą funkcję automatycznego zapisu stanu gry. Z niewiadomych powodów, nie została ona zaimplementowana do gry przez jednych twórców.
Zaangażowanie społeczności pozwala optymistycznie spoglądać na dolę Cities: Skylines, nie jedynie ze powodu na jej aktywną działalność, a i metodę wydawcy - znanej z realizacji strategii firmy Paradox. Oczywiście możemy spodziewać się wielu dodatków urozmaicających konkurencję i poszerzających możliwości rozbudowy metropolii.
Skylines nie jest rewolucją, lecz uwspółcześnionym wcieleniem najlepszych symulatorów miast sprzed lat. Tradycyjnie po wybraniu mapy, otrzymujemy sporej wielkości parcelę pod zabudowę. Wraz z powiększaniem dóbr i realizowaniem wymogów misji, tu nazwanych kamieniami milowymi, dostaniemy możliwość zakupu nowych krajów oraz dostęp do jeszcze bardziej zaawansowanych budowli, takich jak dłuższy szpital oraz elektrownia solarna także sporo innych.
Zatem budujemy kolejne ważny, wodociągi, elektrownie i budów elektryczne, aby po chwili dodać pompy wodne. Ci, którzy dawali w dalsze odsłony SimCity, poczują się gdy w bloku, bo produkcja Colossal Order wyraźnie i co chwila nawiązuje do tej niegdyś uznanej serii.
W jednej rozgrywce znajdziemy również standardowe budynki użyteczności publicznej. Z lżejszych również trudniejszych posterunków policji, szpitali, przez grupę podstawową, średnią i uniwersytet. Są zarówno budynki specjalne, takie jak opera czy gmach wystawowy Expo. Generalnie wszystko to, do czego zdążyliśmy przywyknąć w całych produkcjach.
Skylines wyróżnia aczkolwiek nie tylko rozmiar miast, a również rozbudowywanie transportu. Znaczenie ruchu kołowego w mieszkaniu miast jest niebagatelne znaczenie. Źle poprowadzone ulice zapchają miasto i zatrzymają jego wzrost. Karetki utkną w Gry Bijatyki do pobrania korkach oraz nie dotrą do potrzebujących, czego wynikiem będzie spadek zadowolenia mieszkańców i wzrost śmiertelności.
Musimy planować kolejne dzielnice z prawdziwym wyprzedzeniem. Wylewanie asfaltu jest łatwe, zmiana przepustowości ulic również, tylko w dalszych ciągach skupia się toż z potrzebą wyburzania dużej liczby budynków, czego właściwie trzeba unikać. Niemniej, gdyby jesteśmy miłośnikiem dużych drogowych inwestycji, w Skylines możemy popuścić wodze fantazji wznosząc ogromne ronda i skrzyżowania.
Widać, że wydarzenie z Cities in Motion procentuje, bo tak wygodnego narzędzia w postępowaniu systemu transportu publicznego były nie mieliśmy. Czyli to przystanki autobusowe, czy metro - rozbudowa kolejnych nitek połączeń jest zwyczajna i łatwa w prowadzeniu.
Każdą z linii możemy dać innym kolorem, zmienić markę i zobaczyć, ilu pasażerów przewozi z konkretnego przystanku. Miejmy możliwość, iż w którymś z dodatków pojawią się także tramwaje oraz możliwość poprowadzenia kolejki górą, nad głowami mieszkańców.
Ciekawą funkcją jest stworzenie stref w mieście, niejako pełniących rolę dzielnic. Zaznaczając dany obszar potrafimy go dowolnie nazwać oraz poświęcić mu wybrane opcje. Na przykład skorzystać z listy polityk społecznych i zakazać wjazdu ciężarówek lub zmuszając wszystkiego z mieszkańców do użytkowania detektora tlenku węgla, co przełoży się na stok liczby pożarów.
Co bardzo - w strefach fabrycznych, możemy zdecydować, czy w określonym regionie uważają być kierowane działalności kopalniane, czy przeznaczyć teren, przykładowo, pod uprawę roli.
Wygląda zachęcająco, choć nie wszystko się udało. Informacje, jakie otrzymujemy o stanach ludzi są nader skromne, choć autorzy udostępnili dedykowaną aplikację na układ Twittera. U góry ekranu pojawiają się komunikaty - a zatem, że człowiekowi brakuje wody, albo czuje się mało bezpiecznie w bezpośredniej dzielnicy. Niestety, wiadomości pojawiają się bardzo często i ciągle się powtarzają, więc zamiast być źródłem informacji, irytują na końcu, że powstała modyfikacja usuwająca „ćwierkacza".
Pomarudzić można zarówno na podejmowanie się pojazdów służb miejskich, które produkując na dowodzie utykają w korkach i goszczą na światłach, i nasza lokalizacja - jednak jest nie najgorsza - też pozostawia dużo do życzenia. Niemniej, nie są to problemy na końcu duże, żeby mogły dostać przyjemność z gry.
Od strony wizualnej tytuł charakteryzuje się zadowalająco, wykorzystując moc silnika Unity. Niestety stanowi ostatnie praca przyjemna i urzekająca oprawą, choć wielkie miasta potrafią się podobać.
Im daleko przybliżamy kamerę do domostw naszych mieszkańców, tym daleko pojawia się szczegółów. Migoczące światła przejeżdżających wozów policyjnych zabierają się w oknach budynków, natrafimy więcej na przechadzających się po chodnikach ludzi.
Szkoda, iż nie zaimplementowano zmiennych warunków pogodowych oraz cyklu dobowego, bo gra zarobiła na atrakcyjności. Co prawda, pojawiły się już pierwsze mody wprowadzające dzień a noc, ale wyniki nie są jeszcze zadawalające.
Pozytywnie zaskakuje także interfejs. Jest wyrazisty i przyjemny w użyciu, bezproblemowo odnajdziemy najpotrzebniejsze funkcje. Że a nie zachwyca urodą, ale użytecznością jako dużo.
Cities: Skylines to bardzo solidny reprezentant gatunku, dostarczający dużo dobrej zabawy na dziesiątki wieczorów. Choć stawia większy wpływ na rozbudowę infrastruktury i transportu niż efektywne zarządzanie miastem, więc także naprawdę zadowoli rzesze wirtualnych burmistrzów.
Świetna opcja dla miłośników co-opa w dawnym stylu, czyli grupa graczy kontra hordy żądnych krwi wrogów.
Killing Floor 2 to dobra kontynuacja. Lekkie rozbudowanie pierwszej edycji zaowocowało jednak grą bardziej dopracowaną, jaka w skutku sprawia więcej frajdy.
Założenia pozostały niezmienione. Nadal przechodzimy do pracowania z prostą strzelanką stworzoną z wspominają o kooperacji. Maksymalnie szóstka graczy staje w szranki z strachami i mutantami. Obiekt stanowi jeden - zabić wszystko, co się rusza.
Trochę szkoda, iż ta typowa filozofia nie stała w żaden sposób rozwinięta. Przynajmniej na wybranych mapach twórcy mogli pokusić się o urozmaicenie zabawy dodatkowymi celami. Raz z pewnością się ich doczekamy, nawet w fanowskich modyfikacjach, ale przydałyby się już teraz.
Całość zmniejsza się a do ciągłej walki, natomiast na szczęście ten komponent jest wspaniały. Killing Floor 2 oferuje jeden z tak zrobionych systemów strzelania. Czerpanie z różnych typów broni sprawia ogrom przyjemności.
Poczucie mocy strzału, odrzut, animacje - wszystko wtedy jest rozległy nacisk na stan satysfakcji. Miejsce ma oraz to, jak na trafienia reagują wrogowie - zaś toż również zaprojektowano świetnie, bo potwory mogą dosłownie rozpadać się na etapy. Żadna strzelanka nie oferuje może tak niesamowitego i również rozbudowanego rozczłonkowywania wrogów.
Każda gra dopasowuje się z niewielu rund - minimum z czterech, maksymalnie z dziesięciu. W wszelkiej walczymy z coraz liczniejszą falą mutantów, pojawiają się też inne sposoby przeciwników. Potwory są odpowiednio zróżnicowane i łatwo zdajemy sobie sprawę, że taktykę trzeba dostosować do pierwsze i rodzaju oponentów. Po jakiejś rundzie wydajemy zarobione pieniądze, uzupełniamy amunicję, możemy uzyskać nową broń.
Jesteśmy tutaj stwory, które zatrzymują się bardziej agresywne, gdy otrzymują obrażenia. Istnieją też wybuchające monstra i kilkorgu silniejszych oponentów, którzy jednak powinni być wyborem. Duży istnieje ponad to odpowiedni podział obowiązków - ktoś musi zająć się słabszymi jednostkami, by nie przeszkadzały graczom, którzy łączą się na tych silniejszych.
Istotny jest wybór klasy postaci. Determinuje on przede każdym dostępne uzbrojenie, jednakże w wartość rozwojów oraz uczucia kupowanego w innych grach możemy odblokowywać bonusy, zwiększające swoją skuteczność w boju.
Arsenał jest wyjątkowo bogaty i bez dwóch zdań każdy znajdzie tu coś dla siebie. Strzelby, granatniki, karabin snajperskie, pistolety maszynowe, broń jasna i miotacz ognia to wyłącznie niektóre przypadki - a wszystkich zabawek używa się z równie wielką przyjemnością.
Nie wolno narzekać jeszcze na ilość lokacji. Otrzymujemy kilkanaście map, odwiedzamy między innymi ulice miasta, okolice domu w lesie, tajne laboratoria czy arktyczną placówkę badawczą. Prezentuje jest połączona z Punktem Steam, więc możemy także konkurować z grupami na mapach fanowskich.
Choć siłą rzeczy konkurencja jest powtarzalna, to nie przestaje bawić, szczególnie ze zgranym zespołem. Gdy odkładamy na falę potworów w poszczególnym miejscu, zamykamy wejścia, a wtedy z chirurgiczną wręcz precyzją pozbywamy się niemal wszystkich napastników, nim zdążą nas dosięgnąć, wysadzając większe grupki ładunkami wybuchowymi - takie elementy zazwyczaj są emocjonujące.
Właśnie tak prędko jest ale na startu. W późniejszych rundach przeważnie jest obecnie bardziej chaotycznie, szczególnie gdyby nie mamy z darmowe gry do pobrania na pc komunikacji głosowej. Chaos i zna być zawsze ekscytujący, natomiast na pewno szalenie efektowny.
Na skutku, po pozbyciu się wszystkich fal, konkurujemy z starym. Niestety, obecnie w atrakcji są tylko dwaj przeciwnicy tego typu - jeden atakuje trucizną i zna wysysać energię życiową, zaś w dodatku dysponuje potężnymi karabinami. Drugi posiada też wyrzutnię rakiet a co każdy czas wycofuje się, by regenerować zdrowie.
Starcia z bossami wymagają dużego skupienia i precyzji. Nie ważna uznać sobie na marnowanie amunicji. Trzeba czuć w słabe cele i właśnie unikać ataków. Szkoda jednak, że inni finałowy przeciwnicy nie zostali również nawet zapowiedziani.
Nieco większej skali grze nadałyby też ciekawsze talenty bohaterów. Pełne są pasywne, a zatem wpływają jedynie na wydajność czy statystyki. Przyczyniły się dodatkowe, aktywowane w trakcie zabawy zdolności ofensywne czy defensywne.
Bonusem jest sposób PvP, w którym gracze rywalizują między sobą. Sześciu wciela się w popularne postaci, a pozostali zasilają szeregi mutantów jak wybrane modele potworów. Potrafiła wówczas stanowić znakomita odskocznia, ale sterowanie monstrami nie jest za intuicyjne również na większą metę nie bawi.
Killing Floor 2 to odpowiednia polecenia, brutalna strzelanka właśnie dla miłośników kooperacji. Aczkolwiek nie oferuje zróżnicowanych celów misji, strzelanie istnieje na końcu przyjemne, że nie nudzi nawet po wielu godzinach.
Sniper Elite III to sztuka jednego triku i nic nie poprawiłoby się z momentów ważnej połów. Większość przygody przebywamy na badaniu animacji wystrzelonej kuli, która dociera w grono przeciwnika, po czym rozrywa tkanki mięśniowe, miażdży kości i uszkadza narządy wewnętrzne.
Wszystko to na swoich oczach, bo w okresie trafienia gra prześwietla nazistowskiego nieszczęśnika. Oczywiście, prowadzi to uczucie, często nawet patrzymy na ekran z obrzydzeniem - chociaż w sezonie, jeśli uda się odstrzelić przeciwnikowi jądra. Że tylko, że budzi to miłości zaledwie przez liczbą godzinę. Szybko zaczynamy przerywać nudzące animacje.
Alianci tkwiący w Afryce czują coraz cięższy oddech sił Osi na karkach. Chodzą słuchy, że naziści konstruują broń, która łatwo i skutecznie doprowadzi do zakończenia wojny. Jako bohater najnowszej gry studia Rebellion musimy ich powstrzymać. Scenariusz jest właśnie schematyczny i stary; stanowi jedynie powód do robienia kolejnych misji.
Tymczasem zabawa, trwająca do dziesięciu godzin, jest stabilna i liczy na przedzieraniu się przez tym zupełnie rozległe mapy, aż do konkretnego celu. Zwykle są to ważni oficerowie, baterie dział przeciwlotniczych i trochę innych, właściwych dla tego typie gier rzeczy. Drogę do dowolnego celu utrudniają oczywiście gęsto rozlokowani przeciwnicy. Czasami będą wówczas czyści żołnierze, kolejnym razem snajperzy, ciężka piechota z pancerfaustami, ale przyjdzie nam jeszcze wysadzać czołgi lub transportery opancerzone.
Prawdopodobnie najlepszym momentem każdej misji jest konieczność wykonania szczegółowego rekonesansu i przeglądu pola walki. Sniper Elite 3 nie jest grą, w jakiej wystarczy chodzić do przodu z uśmiechem na ustach i palcem na języku spustowym. Kluczowe jest przekradanie się za plecami wrogów, ciche ich wyeliminowywanie, a jeśli nawiążemy otwartą walkę - przemieszczanie się z miejsca na stanowisko, żeby nie zostać wykrytym. Miłośników skradanek ucieszyć powinien fakt, że wiele tu planowania i błądzenia po cichu niż wymiany ognia.
Cała przyjemność mienia i skradania się znika, gdy powraca do pierwszego związku ze sztuczną inteligencją. Zachowanie przeciwników jest po prostu żenujące i wydziela się, że pod tym względem seria dokonała nawet małego kroku wstecz. A przecież już inna strona nie imponowała, jeżeli chodzi o rozsądek wrogów.
Z czasem jednak, niejako zmuszeni, przestajemy zwracać uwagę na kuriozalne błędy sztucznej inteligencji. Cóż bowiem począć, gdy zapraszamy do piachu jednego z dwóch stojących pobierzgrepc.com Jak zainstalować grę? u siebie żołnierzy, a kolega nawet nie mrugnie okiem. Szczęściem, od czasu do czasu, zdoła zauważyć stygnące już ciało nieszczęśnika. Jednak nawet to próbuje szukać nas raptem przez kilkanaście, może kilkadziesiąt sekund. Po czym, jak gdyby nie nic, powróci do indywidualnych ciężarów i zapomni o zaistniałej sytuacji.
Zdarzy się, że podniesie alarm i ściągnie okolicznych wrogów. Wówczas wystarczy wpaść na jakikolwiek dach i poczekać, aż mądrzy naziści będą kolejno, po sznurku, wpływać na szczyt budynku. Wtedy wystarczy jeden celny strzał z pistoletu. Gorzej, gdy zwłoki zakończą się na szczycie drabiny i zablokują wejście.
W takiej formy musimy dosłownie wziąć sytuacje w nasze dłonie i przesunąć trupa na bok lub spędzić na ziemię. Czyli nie ma okazji, aby ktoś się do nas dostał. Zresztą kłopot z detekcją kolizji jest na tyle silny, że zawsze psuje zabawę z gry, też jak podkreślanie się postacią.
Ruchy głównego bohatera są drewniane i wyjątkowe. Podczas rozgrywki można odnieść wrażenie, iż nie do kraju jesteśmy nad stroną i tyczy się to dodatkowo samego strzelania. Przyjemność sprawia tylko klasyczne eliminowanie wroga z karabinu snajperskiego, zaś używanie pistoletów i automatów jest niezmiernie toporne. Pocieszeniem nie oddają się nawet liczne gadżety w formatu min, granatów i pułapek. Szkoda, bo arsenał jest całkowicie piękny i odblokowujemy go wolno, wraz ze zdobywanym doświadczeniem. Te znajdujemy zaś za realizowanie zadań, finezyjne strzały i tworzenie swoich misji pobocznych.
Większą wartość punktów doświadczenia zyskujemy na ogromniejszych poziomach trudności, gdzie można zginąć z samej kuli, a niosąc z karabinu snajperskiego należy stosować poprawkę na spacer przeciwnika i odległość dzielącą go od swego bohatera. Pierwszy okres jest dedykowany dla absolutnie początkującego gracza. Uważający zbyt sobą badanie w bliskich tytułach, powinni zacząć zabawę co najmniej z innego.
Jeśli rozgrywka zacznie działać się zbyt nudna, możemy skorzystać z możliwości kooperacji. W systemie współpracy widoczna jest wszelka kampania, bezpośrednio w tejże jednej wersji. Liczba wrogów nie zamienia się, przez co przedzieranie się przez kolejne mapy jest więcej łatwiejsze.
Satysfakcja w współpracy, jak toż zawsze bywa, jest o dużo większa, gdyż kupi na wykonanie nowych, ciekawych taktyk, jak chociażby flankowanie lub odstrzeliwanie dwóch przeciwników w tymże jednym czasie. Można przypuszczać, że zabieg będzie zajmował się dużą popularnością, ale żadna to nowość, że wspólna zabawa z przyjacielem jest silniejsza, szczególnie jeśli kampania dla samego gracza nie pokazuje się zbyt imponująco. Sniper Elite 3 oferuje również kilka trybów rozgrywki sieciowej - nie było przecież możliwości pełnego przetestowania ich przed premierą.
Gra może pochwalić się całkiem niezłą oprawą graficzną. Nasycone i silne kolory północnej Afryki wywołują miły uśmiech. Twórcy przedobrzyli jednak, jeżeli idzie o wielkość i natężenie dodatkowych efektów, jak choćby głębi ostrości. Irytujące może istnieć ponad słońce, które ze prostych względów powinno oślepiać bohatera, jednak działanie promieni stoi się nieco uciążliwe w ruchu zabawy.
Sniper Elite 3 niby ma wszystko, co powinna zawierać wykorzystuje tego standardu - mnóstwo wybuchów, strzałów w głowę, przekradania się za plecami przeciwników, wysadzania czerwonych beczek, niszczenia samochodów i całkiem ciekawy arsenał do użytkowania. Szybko jednak przystępujemy do wniosku, że to obecnie istniałoby także zwłaszcza w moc ciekawszej strony. Do całości obrazu dodajmy katastrofalne błędy sztucznej inteligencji, małą przyjemność ze strzelania bronią inną niż snajperka i nieciekawe sterowanie, a otrzymamy wynik co bardzo przeciętny.
Po nauczce, jaką stanowiły nie najwyższe oceny pierwszej edycje Rage, studio id Software - tym razem razem z Avalanche Studios - zaprojektowali szybko nie atrapę otwartego świata, a sporej ilości mapę, gotową do zwiedzania i siania chaosu. Rage 2 jest kiedy klasyczny FPS, ale z zdrowszą dawką wolności.
Dodajemy się tego ze Strażników, Walkera - do wyboru mężczyzna lub kobieta - i idziemy postapokaliptyczny, zniszczony uderzeniem asteroidy świat, spotykający się w rękach brutalnej i autorytarnej Władzy.
Otwarta struktura, choć pewno się to dawać nienaturalne, dobrze współgra szaleństwem, rozwałką i błyskawiczną konkurencją na swobodny dystans. Po świecie przemieszczamy się pojazdem (możemy powodować każdą maszynę, którą znajdziemy), wykonując różne role i zwiedzając lokacje.
Aby wyeliminować Władzę, na jakiej czele stoi Generał Cross, musimy bronić się mocniejsi i uzyskać sojuszników. To trzy główne postacie niezależne, dla których powodujemy prace podczas przygody. Zrealizowanie odpowiedniej aktywności sprawia, że bohaterowie dodają się do Projektu „Sztylet” i wspierają w potyczce z oprawcami.
Choć sprowadzają się pewne wyjątki, znaczna część zadań polega na trafianiu do mutantów czy ludzi. To równocześnie największy atut Rage 2. Etapy są emocjonujące, a mienie z wielkiego arsenału sprawia ogromną frajdę. Czuć tutaj zdecydowanie rękę mistrzów gatunku FPS, którzy znają, jak zadbać o takie elementy, jak chociażby idealne dla oka animacje przeładowania, przyjemne udźwiękowienie wystrzałów czy satysfakcjonujące spotkania w głowę - wszystko to, co wpływa, że czujemy moc łączonej w dłoniach broni.
Jako że każde potyczki toczymy na konkretnym dystansie (nie ma tu lunet czy karabinów snajperskich), walka przypomina nieco taniec między wrogami, którzy właściwie nie mogą nadążyć za pierwszym bohaterem - dobrze znamy to choćby z odświeżonej wersji Dooma z 2016 roku, również produkcji id Software. Teraz na początku gry tempo jest iście zabójcze, a następnie dodatkowo wzrasta.
Cegiełkę do atrakcyjności starć dają te zdecydowanie moce bohatera. Dzięki specjalnej technologii wykonujemy błyskawiczne doskoki, tworzymy tarczę, czerpiemy z porady drona czy brutalnie popychamy cele mocą kinetyczną. Nieodłączną częścią Rage 2 jest „zabawa” z wrogami. Sama ze możliwości pozwala np. stworzyć punkt, który przyciąga przeciwników z najdroższego otoczenia. Wystarczy złożyć do środka granat i widzieć, jak czynią się w czerwoną papkę.
Moc bohatera nie oznacza jednak, że każda konkurencja jest spokojna. Zadania poboczne oznaczono numerowanym stopniem trudności. Gdy na wstępie przygody wybierzemy się na zebranie z żołnierzami Władzy, w szybkim czasie rozerwą bohatera na strzępy.
Aby stawić czoła najbardziej trudnym przeciwnikom, należy rozwijać postać. Rage 2 oferuje zaskakująco skomplikowany system progresji. Ulepszać możemy praktycznie wszystko: gadżety, moce, bronie, umiejętności, a dodatkowo pojazdy. Postępy wyraźnie oddają się na tym, jak doskonale radzimy sobie na miejscu walki, finalnie zamieniając bohatera w maszynę do zabijania, zdolną przyjąć dziesiątki strzałów, błyskawicznie kierować się po polu walki lub nawet powstać z gotowych dzięki defibrylatorowi.
System progresji jest przecież tak rozbudowany, że montuje w duże zakłopotanie. Nie dość, że poszczególne elementy rozwijamy na parę rodzajów darmowe gry za darmo - i za jakiś odpowiada osobne menu - to ponad do jednych ulepszeń wymagane są całkowicie nowe materiały. W poszczególnych przypadkach musimy też dodatkowo wykupić możliwość ulepszenia. Szkoda, że ojcu nie zdecydowali się na bardziej przejrzysty system, który łączyłem wszystko w poszczególnym miejscu plus był przydatniejszy.
Otwarty świat Rage 2 wówczas nie ta taż klasa, co GTA 5, Assassin's Creed Odyssey czy Watch Dogs 2, ale twórcy postarali się, aby były w jednym stopniu wiarygodne. Przejeżdżając przez różne lokacje nie raz zobaczymy na bandytów walczących z mutantami czy żołnierzy Władzy eksterminujących mieszkańców.
W masce jest co prowadzić, bo znajdziemy tu dziesiątki posterunków, siedzib wrogów czy stacji benzynowych do zdobycia, ale między tymi małymi lokacjami świat stanowi w grup pusty. Nie dysponuje sensu przemierzać kolejnych kilometrów pieszo, więc wysiadamy z pojazdu tylko wtedy, gdy przyjdziemy do misji lub osady. Mapę podzielono na chwila rejonów - między innymi pustynię, bagna czy dżunglę.
Nie zabrakło te miast, w jakich spotkamy najważniejsze role, uzupełnimy zapasy w handlach, przyjmiemy się nowych zadań czy kupimy informacje z podejrzanych mieszkańców. Są jeszcze rozświetlone neonami bary, a faktycznie nie ma sensu do nich wpływać - chyba że panuje tam misja.
Nieco wiarygodności światu Rage 2 dodaje transmitowane w telewizji widowisko Mutant Bash, w którym śmiałkowie stają oko w oko z dodatkowymi falami krwiożerczych mutantów, ku uciesze mieszkańców pustkowi. Gracz też może zdobyć się w postapokaliptycznego gladiatora..
W grze dostają się też rozbudowane zawody wyścigowe. Starcia samochodów to znakomita zabawa, choć nieco utrudniona przez model jazdy samochodów. Auta dają się bardzo jasne i za często wydobywają się z ziemi przy najmniejszym wzniesieniu, co powoduje całkowitą utratą kontroli nad samochodem i wkroczeniem w duży do zdobycia poślizg.
Mimo wspomnianych problemów, samym z lepszych elementów Rage 2 są walki z konwojami, skończone na standard rozwiązania wielkiego z gry Mad Max. Eliminujemy mniejszych członków korowodu, aby w wyniku zająć się największym, co robi nieco walkę z starym - szczególnie że pierwszy pojazd jest niewielkie punkty, w które należy celować. Wszystko to dokładnie dzieje się w naturalnym świecie, nie mamy tutaj do rezygnowania z linią minigry. W dowolnej chwili możemy wtedy odjechać, czyniąc z walki.
Działając w Rage 2 szybko zapominamy o kilka pustawym świecie również innych, małych niedociągnięciach. Strzelanie jest tutaj po chłopsku tak satysfakcjonujące, że grę polecić można wszystkim miłośnikom szybkiej akcji i postapokaliptycznych klimatów. To kategorię znacznie przewyższająca pierwszą edycję serii.
Najlepsze, co mogło przydarzyć się serii Assasin's Creed to wejście tylu zmian, żeby gracz na powodu nie był taki, z czym właściwie naprawdę przechodzi do podejmowania. Origins zaskakuje, ale także uatrakcyjnia klasyczne elementy cyklu, powracające w trochę różnej formie. Gra podnosi poprzeczkę na końcu wysoko, że trudno wyobrazić sobie powrót do poprzednich części. Postęp godny docenienia.
Początek sprawy z pozoru nie dzieli się specjalnie od indywidualnych odsłon. Poznajemy rys historyczny, główny okres akcji - co w sukcesu wojny domowej w Egipcie pomiędzy Ptolemeuszem XIII i Kleopatrą obiecuje wiele. Nie potrafili się jednak spodziewać tak ogromnej genezy bohatera. Opowieść Bayeka jest sroga i smutna, oraz z czasem odwiedzamy też duży los wielu nowych osobie.
Tym zupełnie zespół scenarzystów zadbał o to, by - wzorem trzeciego Wiedźmina - opcjonalne i poboczne funkcje w ramach nagrody poruszały samą opowieścią. Warto zaznaczyć, iż w atrakcji prezentowane są mocne tematy, jak dzieciobójstwo, czy poronienia, a zatem coś, czego nie do celu spodziewamy się w przygodowej grze akcji, choć pasuje do zapoznanych realiów.
Główny materiał w naszej strukturze - likwidowania kolejnych, coraz ważniejszych dla fabuły celów - wydaje się taki tenże, jak wcześniej. Choć tym razem każda ofiara to nowatorskie przystąpienie do punktu. To aktualnie nie tylko schematyczna zmiana obszaru, kilka niezwiązanych ze sobą pracy także na brzegu ubicie wroga.
Tym razem zawsze otrzymujemy serię zadań bliższą grze RPG, odbywającą się raz ciekawą intrygą, przeciwnym razem pojedynkiem z starym niczym w God of War, a kiedy indziej misją skradankową, a nawet zwrotem akcji, który prezentuje się triumfem nowej części. Z pewnością grupę „tych niesamowitych” zapamiętamy na dość dłużej z racji niesztampowych wyglądów i ich przyczynie.
Ze względu na ten system poziomów postaci - i sugerowanych poziomów misji - momentami, by kontynuować główny wątek, musimy robić zadania dodatkowe. Twórcy zadbali o to, aby w długim Egipcie było co powodować, a każdy region rozwijał swoją indywidualną opowieść. Udało się to przeprowadzić w wszyscy - po raz ważny od Assassin's Creed 2 z zaciekawieniem poznajemy jakiś nowy wątek, bez przymuszenia z racji konieczności „levelowania” - a raczej z zdrowej chęci przeżycia przygody.
Koleje w walce można odczuć od razu. Model walki kompletnie porzuca system zależnych czasowo parowań na sprawę otwartych starć rodem Horizon czy nawet serii Dark Souls. Starcia są to mniej filmowe - więc nie zlepek animacji wychodzących z prawego Darmowe Gry do Pobrania wciskania jednego przycisku. Pojedynki potrzebują wiele koncentracji i przywracają grze dreszcz emocji. Istnieje też nieco chaotycznie, a każde starcie interesuje i zajmuje ryzykiem porażki.
Potyczki w sile wymagają orientacji w dziale, dostosowania się do rodzaju ataku i domu, parowania tarczą, i nawet odpowiedniego doboru ekwipunku. System zbierania oręża dzielącego się nie tylko stylem walki, ale także statystykami i dodatkowymi zaletami pozwala na dostosowanie zabawek do bliskich potrzeb.
By kontrolować grupy oponentów stosujemy wolniejsze bronie dwuręczne, oferujące a większy wpływ. W starciach samych możemy się do woli pojedynkować mieczami i sztyletami. Rozwijanie drzewka umiejętności poszerza wachlarz działań, zarówno w rozmiarze nowych ataków, kiedy i brania gadżetów: bomb dymnych, trujących strzałek, i nawet utylizowania usypiających strzałek dopiero po to, by oswoić dzikiego kota oraz wykorzystać go do zasadzki na kojarzących się wrogów.
Fanów skradankowego nastawienia do pozycji na pewno ucieszy fakt, że z całym zaangażowaniem potraktowano ten typ rozgrywki. Bayek w każdej chwili może przykucnąć i uciec w niedalekich zaroślach, przeprowadzić zwiad za pomocą orła, który duzi rolę drona. Najciekawszym urozmaiceniem spokojnej, zdystansowanej formy jest wprowadzenie kilku rodzajów łuków wraz z całym drzewkiem rozwoju skupionym na naukach strzeleckich.
Główny bohater może spowalniać moment w trakcie zawierania z łuku, zatruwać, podpalać i sabotować klatki z ogromnymi zwierzętami. W razie skrócenia dystansu ze spokojem poradzi sobie, dzierżąc łuk wojownika, który prezentuje się strzelaniem kilkoma pociskami naraz, albo szybkim łukiem miotającym strzały niczym automatyczny karabin. Wtedy w kolejności nie istniałoby takiej wolności leczenia i swobody improwizacji w postaciach nieplanowanych.
Orzeł Senu pozwala docenić ogrom świata. Początkowo nie zdajemy sobie rzeczy z obszarów mapy z racji sztucznego ograniczenia dostępu do różnych regionów wysokimi poziomami wyzwań i prace. Możemy jednak odbyć przygodę z biegu ptaka. Na punkt zapominamy o Bayeku i przesuwamy się orłem w miejscowość nieodkrytych dotąd krain, latając i chwaląc nie tylko różnorodność świata, jednak także zapierającą dech w piersiach rozległość. Egipt jest przeogromny - to pewność największa przestrzeń w przeszłości serii, a kładące się w wielu miejscach sekrety sprawiają, że w wszelkim poddaje się odkrywca.
Przemierzanie ruin, katakumb i grobowców (nawet obecnych w piramidach) jest niestandardowe i wygląda raczej faktyczne zwiedzanie pozostałości po przodkach, i nie misternie zaprojektowanego przez twórców labiryntu. System losowych przedmiotów po otwarciu skrzyń ze skarbami jedyny w sobie zachęca do odkrywania, oraz ponadto jeszcze natrafiamy na ciekawe wpisy dotyczące mitologii i sprawy z czasów przed naszą erą. Tak i powiedzmy sobie szczerze - wspięcie się na wierzch ogromnej piramidy i zjechanie po niej niczym z licznej zjeżdżalni to przedmiot, czego nigdzie indziej nie doświadczymy.
Wraz z otwartym światem pojawia się ryzyko błędów zachowań postaci, animacji albo i niespodziewanych usterek. Testowana wersja na konsoli Xbox One nie generowała jednak irytujących bugów. Tylko raz między przerywnikami filmowymi gra wyłączyła się kompletnie, a kiedy indziej bohater stanął w trakcie przeskakiwania nad przeszkodą (co oddało się naprawić przez szybką podróż).
Dają się klasyczne sytuacje, gdzie rydwan taranuje przechodniów, czy człowiek bez sensu wpada na ścianę, tylko także rzeczywiście nie jest ostatniego zbyt dużo w morzu relacji zachodzących pomiędzy dzikimi zwierzętami, niezależnymi bohaterami i schodzącymi po Nilu statkami. Ten świat tętni życiem, a ciąg dnia i nocy wydaje się autentyczny prawie gdy w Wiedźminie 3.
Mniejsze, warte wspomnienia odmiany to między nowymi możliwość wyboru poziomu trudności, przez co jakiś przystosowuje grę do osobistych potrzeb. Dostępny rynek mikrotransakcji jest wyłącznie nieszkodliwy, gdyż mina kilkoma fikuśnie wyglądającymi elementami sprzętu nie oferuje nic, czego byśmy nie znaleźli zazwyczaj w trakcie rozgrywki. Potrzebny istnieje jeszcze subtelny wkład innych graczy, którzy mogą publikować usunięcia z trybu fotograficznego na mapie. Gdy zginą, ich grona mogą wylądować w bliskim świecie, jako element startowy szybkiej misji z pomszczeniem obcego asasyna.
Od każdego czasu Assassin's Creed stanowiło kłopot z przykuciem na dłużej do ekranu. Origins rezygnuje z kilkoro angażującym światem, nijaką akcją i nużącym modelem walki. Twórcy rozwinęli lub zupełnie przeprojektowali każdy aspekt rozgrywki. Po blisko 50 godzinach zabawy wciąż jesteśmy poczucie, że stało nam dużo do odkrycia - i z ogromną radością zwiedzimy wszystkie zakątki egipskiej pustyni. Nie mocna było wymarzyć sobie lepszego powrotu do świata ukrytych ostrzy.
Ghost Recon Wildlands to silne odejście z tradycyjnej formuły serii. Wrzucenie graczy do ogromnego, otwartego świata jest z pewnej strony optymalnym rozwiązaniem, gdyż otrzymujemy poczucie swobody, jednak z pozostałej - musimy zmierzyć się z chorobami wielu gier typu open-world.
Czwórka agentów specjalnych musi zniszczyć kartel Santa Blanca, który przejął kontrolę w Boliwii, poprawiając ją w narkotykowy raj. Sednem Wildlands jest eksplorowanie poszczególnych regionów państwa, zbieranie materiałów potrzebnych w wytropieniu miejscowego bossa zaś jego eliminacja. Każdy martwy lider to dodatkowa odcięta macka kartelowej ośmiornicy.
Historia przedstawionej operacji jest nawet dobra. Przerywniki cechują się nastrojem filmów o pomocach specjalnych, a niektórzy gangsterzy to poważnie pokręcone indywidua. Z racji otwartego świata i przytłaczającej liczby opcjonalnych zbierackich https://pobierzgrepc.com/gry-sportowe/ aktywności, całość traci na znacznym wydźwięku a po kilku misjach biernie podążamy za narracją, często nie do tyłu mając nawet, co i czemu w danym momencie robimy.
Ogromne przestrzenie wykorzystano, by zaprezentować bardzo interesujący krajobraz, spokój i roślinność. Zwiedzane dżungle, pola plantacji kokainy, gorące pustynie i górzyste twierdze to dopiero kilka przykładów różnorodności scenerii.
Przekrój grup społecznych ponadto jest ważny, gdy z opanowanych przez kartele wiosek zabieramy się do wielkich kurortów, gdzie mafia pracuje w białych rękawiczkach. Zwiedzenie każdego zakamarka więc nie lada wyzwanie, co uświadamiamy sobie tylko przelatując śmigłowcem z samego końca mapy na nowy. Boliwia z lotu ptaka wygląda majestatycznie i zwodniczo spokojnie.
Wróćmy ale na ziemię, gdzie czuć natura i dodatek prochu. Swojego agenta obserwujemy zza pleców, ale klasycznie już dla serii, gdy przytrzymamy przycisk celowania, to cela dynamicznie idzie do perspektywy pierwszoosobowej - choć możemy wyłączyć tę nowość w opcjach.
Bohater może specjalizować się w obsłudze broni palnej, skupić na snajperkach, ładunkach wybuchowych, oddziaływać na efektywność kompanów lub zmobilizować swoją siłę. Ciekawie zapoznaje się rozwój drona, który - oprócz oznaczania przeciwników - może pełnić rolę latającej bomby, albo robota od pierwszej pomocy. Niektóre elementy ekwipunku, jak chociażby spadochron czy noktowizor - odblokowują się po wykupieniu umiejętności.
Liczba broni pozytywnie interesuje i prawie każdy klient militariów znajdzie swojego faworyta, którego dodatkowo może dowolnie modyfikować. Żeby jednak stworzyć własny ideał, musimy najpierw nieco pozwiedzać i przesłuchać kilku informatorów, by określiliśmy na karcie miejsca przechowywania broni i ulepszeń. Sprawdzania się opłacają, bo każdy karabin budzi inne doświadczenia z użycia i jest różne statystyki.
Trzej komputerowi kompani radzą sobie sami, a możemy umieszczać im pewne komendy kierunkowe, ataku albo nawet zaplanować synchroniczne trafianie do wcześniej oznakowanych celów. Towarzysze, jak i umożliwiający nam wielokrotnie rebelianci, nie grzeszą inteligencją. Nie odpowiadają dobrze na komendy, zacinają się na punktach, zapominają o trafianiu do wrogów i ogólnie odkładają się jakby pierwszy raz mieli utrzymuj w dłoniach.
Tymczasem inteligencja przeciwników zarabia na pochwałę. Zaalarmowani bojownicy będą się chować, zaczynać od flanki, wezwą posiłki i skutecznie utrudnią nam przetrwanie. To dopiero ich reakcje wprowadzają odpowiednią losowość przy powtarzaniu misji także za wszelkim razem mogą zacząć. Wpływa to szalenie dobrze z mechaniką żywego świata, gdzie w trakcie kolejnego przechwytywania śmigłowca medycznego, przejeżdżający patrol skorumpowanego wojska albo przelatujący helikopter kartelu, łączą się do walki i zmuszają do improwizowania.
Samotna sprawa w Boliwii mimo wszystko z okresem się nudzi. Rozgadani towarzysze dość szybko zaczynają ćwiczyć te jedyne anegdotki, a misje poboczne odpowiednie do wzrostu umiejętności bez losowych wydarzeń nie budzą zainteresowania. Wildlands nie stanowi dla samych graczy. Prawdziwa satysfakcję z rozgrywki pojawia się wtedy, kiedy gramy z człowiekiem innym. Wystarczy dwóch prawdziwych kompanów i wyniesienie poziomu trudności do bardziej realistycznego, by gra stawała się nakładającą na morze godzin przygodą.
W kooperacji może przechodzić do czterech Duchów, i z udziałem znajomych każda praca zatrzymuje się oddzielnym przeżyciem, rodem z filmów o komandosach. Ktoś oznacza wrogów swoim dronem, inny gracz w ostatnim okresie eliminuje gangsterów z pewnej odległości, trzeci przekrada się przez obozowisko, aby znaleźć jeńca, a czwarty nadlatuje śmigłowcem, by pomóc w ucieczce. Ekscytujące stanowi wtedy, że jedną misję można stworzyć na wiele rodzajów, więc porażka staje się okazją do przetestowania innej, ciekawszej strategii.
Zdecydowana większość misji fabularnych kładzie się na bliskim schemacie - infiltracja i przesłuchanie bądź eliminacja, a później ucieczka. Ze zgraną grupą nawet najbardziej prawdopodobna z pozoru akcja może jednak przerodzić się w obiekt radykalnie innego.
Ghost Recon Wildlands to działa budząca sprzeczne odczucia. Liczba błędów, nużących opcjonalnych zadań i rozdrobniona na dziesiątki małych fragmentów fabuła zniechęcają, natomiast otrzymujemy spory arsenał i właściwą zabawę ze znajomymi, budzącą zgoła inne wrażenia od jednej przygody. To obecnie udana impreza w kooperacji potrafi dłużej zatrzymać przy grze.